wtorek, 28 maja 2013

MIŁOŚĆ JAK CHLEB I WODA ?


GŁÓD

Jest na świecie taki rodzaj głodu, którego nie da się  nasycić. Nie można go nikomu wytłumaczyć i nikt nie może go zaspokoić prócz nas samych. Ten głód to miłość. Stan to cudowny, stan głęboki, czuły, satysfakcjonujący. To rodzaj działania skierowanego na jeden konkretny cel- na siebie samego. 
TAK WŁAŚNIE! na siebie samEGO. Ludzie, którzy siebie nie kochają, będą ciągle szukać tej miłości w jednej, drugiej, entej osobie, lecz zawsze okazuje się, że  to uczucie ciągle niespełnione, niezaspokojone. Chwilowo stłumiony głód, znów daje się we znaki, gdyż nie jest  to taka miłość, jakiej oczekujemy, jaka nas nakarmi.  Tak naprawdę tylko  moje "Ja" potrafi spełnić moje potrzeby...także potrzebę miłości. Kluczową rolę odgrywa tu wzbudzenie, a raczej wypracowanie w samym sobie poczucia samowystarczalności. 

SAMOWYSTARCZALNOŚĆ
 Tak jak roślina sama produkuje sobie pokarm, tak i człowiek może sam wyprodukować i nakarmić siebie...MIŁOŚCIĄ właśnie. 
Człowiek jest czymś więcej niż tylko ciałem, myślami i uczuciami, jest istotą transcendentalną, wykraczającą poza wszystkie granice świata fizycznego, co sprawia, że wejrzenie w siebie jest nie lada sztuką. żeby się jej nauczyć trzeba nauczyć się panować nad ogromem informacji, które wpływają i wypływają z naszego umysłu...nauczyć się je przetwarzać i umieć czerpać z nich korzyści. 

POTRZEBA

    Zachowanie ludzi jest w pewien sposób zdeterminowane przez zaspokajanie ich potrzeb i popędów. Głód, pragnienie, odrzucenie, ból dezorganizują nas, przestajemy być sobą. 
Człowiek ma zakodowaną w umyśle potrzebę sprawowania kontroli nie tylko nad otoczeniem, ale i samym sobą.  Czy jesteśmy bogaci czy biedni, piękni czy brzydcy, mądrzy czy głupi- pragniemy miłości, niezależnie od tego, kim jesteśmy. Marzymy o bliskości i zaufaniu. Często zastanawiam się nad tym czy istnieje miłość bezwarunkowa, za nic w imię niczego, dla nikogo…tak po prostu. Moim zdaniem ego jest pramatką miłości. Miłość zrodziła się z potrzeby, pragnienia poczucia bezpieczeństwa, zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych, w celu przejęcia kontroli. W przyrodzie brak kontroli oznacza niebezpieczeństwo. Pierwotny człowiek  odkąd tylko był w stanie, starał się ujarzmić i przekształcić środowisko w zależności od konieczności i potrzeb. Dzięki temu przetrwaliśmy. Wola istnienia, a więc miłość do samego siebie, sprawiła, iż jesteśmy tym, czym jesteśmy teraz. Czy więc nie ukształtował nas egoizm?.

Nasuwa mi się myśl, czy aby miłość nie jest wytworem naszego instynktu...Czy to nie chęć zaspokajania potrzeb ukształtowała coś, co dziś tak owo nazywamy.  
  Przypatrzmy się relacji matka-dziecko. Dziecko instynktownie postrzega matkę, jako źródło zaspokojenia swoich potrzeb...ciepła, pokarmu, schronienia. 
Może ono doświadczyć całkowitej radości tylko wtedy, gdy te potrzeby zostają zaspokojone. W zamian za to buduje postawę wdzięczności, rozwijając tym samym swój potencjał miłości wobec matki. 

Wynika z tego jednoznacznie, że miłość,  jest wytworem ewolucyjnej adaptacji do przetrwania, na trwale umiejscowiona w mózgu, a mleko matki to jedyny powód do miłości, gdyż dzięki niemu głód- a więc podstawowa potrzeba zostaje zaspokojona.   Czy aby na pewno?.

ZASPOKOJENIE

Przeprowadzono eksperyment z udziałem młodych małp- rezusów, gdyż ze względu na genetyczne i fizjologiczne podobieństwo do człowieka rezus jest wykorzystywany w badaniach z zakresu neurobiologii, medycyny, psychologii itp. Rezus, jako jeden z niewielu gatunków naczelnych posiada tzw. neurony lustrzane, które odpowiadają za zdolność do rozpoznawania cudzych emocji i intencji wyrażanych niewerbalnie, czyli empatię oraz współczucie. Młode rezusy są bardziej dojrzałe niż ludzkie dzieci, niezbyt zaś różnią się od ludzi w kwestii karmienia, tulenia do matek, reakcji na okazywane uczucie. także sposób, w jaki widzą, słyszą i uczą się lub wyrażają strach, frustrację, jest zbliżony do ludzkiego.
Podzielono małpki na dwie grupy, jedna wychowywała się bez matki,  w laboratorium, w którym umieszczono lustra ( rezusy, jako jedyne naczelne rozpoznają w lustrze własne odbicie), druga zaś w swoim naturalnym środowisku. Zauważono, iż małpki z laboratorium pomimo braku matki przywiązywały się do swego lustrzanego odbicia i tuliły lustro, bardzo też przywiązywały się do skrawków materiału (m.in. pieluch), którymi wyłożone były podłogi klatek.
Gdy zabierano lustra lub szmatki, małpki przeżywały okropne napady złości, które zamieniały się w rodzaj apatii, przygnębienia. Odnotowano, iż reakcja ta jest podobna do reakcji ludzkich niemowląt, które w podobny sposób przywiązywały się do pluszaków i kocyków. Odkryto też, że małpki wychowywane w tych samych drucianych klatkach, lecz bez luster i szmatek miały niewielką szansę na przeżycie nie więcej niż pięciu dni.  Wynika z tego, iż miękkie rzeczy, do których można się przytulić, a także widok swojego odbicia, nie były wyłącznie udogodnieniem dla małpek, ale stawały się kluczowym czynnikiem przetrwania. Małpki widząc swoje odbicie i tuląc miękkie przedmioty, zaspokajały swoją potrzebę bezpieczeństwa, miłości, ciepła. Być może miłość była równie podstawową potrzebą, jak jedzenie i woda.

W dalszych eksperymentach nad rezusami, starano się udowodnić, czy mleko to jedyny powód miłości dziecka do matki. Tym razem w klatkach umieszczono dwie matki zastępcze- jedną stanowił drewniany klocek pokryty miękką tkaniną, z ukrytą żarówką dającą ciepło, drugą pokrytą wyłącznie z drutu i z umieszczoną butelką z mlekiem. Cztery nowo narodzone rezusy umieszczono w klatce z matkami. Eksperyment pokazał, iż małpki wolały fizyczny kontakt z matką z miękkiej tkaniny, niż druciane, choć te "dawały" mleko. 
Wynik tego eksperymentu obalił wcześniejsze przekonanie, iż niemowlęta darzą matki miłością tylko, dlatego, że otrzymują mleko, dzięki czemu mogą przeżyć. Tym, co miało znaczenie, był cielesny kontakt lub "miłość macierzyńska". Zatem nie sam pokarm odgrywa istotną rolę, lecz sam kontakt fizyczny między dzieckiem a matką, To poczucie bliskości, które tworzy więź zwaną miłością stanowi klucz do przetrwania. 
Eksperyment na rezusach pokazał, iż pierwotnym bodźcem, który implikuje miłość nie jest chęć zaspokojenia podstawowych potrzeb fizjologicznych, lecz tych emocjonalnych.  
Tym, co ma istotne znaczenie, jest bliska relacja, jaką dziecko nawiązuje z matką, a nie to jak wygląda i jakie płyną z niej korzyści.

Przykład rezusów, które przyzwyczaiły się do swego lustrzanego odbicia jest doskonałym dowodem na to, że nie trzeba szukać daleko, wszystko jest w nas samych, i jeśli to sobie uświadomimy i utrwalimy, wówczas nasze relacje z bliskimi nie będą się sprowadzać tylko do zaspokojenia podstawowych potrzeb.

MER_KA_BA...potrzeba bezinteresownej miłości trwa!