sobota, 28 grudnia 2013

UWIKŁANIE



    Od dzieciństwa uczysz się niemal wyłącznie udawania, że jesteś kimś kto ma odnieść w życiu sukces, nazywają to wychowaniem.
By utrzymać się w złudzeniach nabytych w szkole zajmujesz się pogonią za pieniądzem, seksem i jedzeniem. 
Wynalazki i idee Twojej cywilizacji to zabawki, nie mające nic wspólnego z życiem. Jesteś nauczony bycia szczęśliwym z pochwał, jakie dają Ci inni zamiast brania odpowiedzialności za swoje działania w swoje ręce. Jesteś nauczony bycia szczęśliwym, kiedy inni dobrze Tobie mówią lub w ogóle mówią i bycia przygnębionym, kiedy krytykują, lub milczą... podczas, gdy nawet nie rozumiesz siebie.
 Jesteś nauczony by robić wszystko, za co inni Cię chwalą i podążania za tymi, którzy są chwaleni, nawet jeśli robisz to wbrew sobie.  W ten sposób nigdy nie jesteś sobą. Czy oczekujesz za to pochwały? Czy to nie idiotyczne? Po co być ważnym? A jeśli już – to po co być ważnym według społecznych kryteriów?
Jeśli jesteś ważny dla siebie, nie oceniasz, nie chwalisz, nie krytykujesz siebie- JESTEŚ WOLNY

środa, 25 grudnia 2013

3 TAKIE JAK JA

"Trzy słowa najdziwniejsze"

Kiedy wy­mawiam słowo Przyszłość,

pier­wsza sy­laba od­chodzi już do przeszłości.

Kiedy wy­mawiam słowo Cisza,

niszczę ją.

Kiedy wy­mawiam słowo Nic,

stwarzam coś, co nie mieści się w żad­nym nieby­cie.

Wisława Szymborska

sobota, 2 listopada 2013

WOLNOŚĆ

Pewien uczeń zwrócił się do swego mistrza:
-Powiedz mi mistrzu, cóż znaczy wolność?
-Jaka wolność?- zapytał go mistrz

Pierwsza wolność to głupota. Podobna jest do rumaka, który wpierw rżąc zrzuca jeźdźca, lecz potem tym mocniej czuje jego rękę.

Druga wolność to żal. Podobna jest do sternika, który po rozbiciu się statku, pozostaje na wraku, zamiast wsiąść do łodzi ratunkowej.

Trzecia zaś wolność to wgląd. Przychodzi po głupocie i żalu. Jest podobna do źdźbła, które kołysze się na wietrze- a stoi, ponieważ tam gdzie jest słabe, poddaje się.

Niektórzy myślą, że sami szukają prawdy duszy. Jednak to wielka dusza myśli i szuka poprzez nich.
Jak przyroda może sobie pozwolić na bardzo wiele błędów, bo z łatwością kiepskich graczy stale zastępuje nowymi. Temu jednak, który pozwoli jej myśleć, udziela czasem trochę swobody i tak jak rzeka pływaka, który poddaje się nurtowi, niesie go wspólnymi siłami do brzegu.

To właśnie jest WOLNOŚĆ

wtorek, 28 maja 2013

MIŁOŚĆ JAK CHLEB I WODA ?


GŁÓD

Jest na świecie taki rodzaj głodu, którego nie da się  nasycić. Nie można go nikomu wytłumaczyć i nikt nie może go zaspokoić prócz nas samych. Ten głód to miłość. Stan to cudowny, stan głęboki, czuły, satysfakcjonujący. To rodzaj działania skierowanego na jeden konkretny cel- na siebie samego. 
TAK WŁAŚNIE! na siebie samEGO. Ludzie, którzy siebie nie kochają, będą ciągle szukać tej miłości w jednej, drugiej, entej osobie, lecz zawsze okazuje się, że  to uczucie ciągle niespełnione, niezaspokojone. Chwilowo stłumiony głód, znów daje się we znaki, gdyż nie jest  to taka miłość, jakiej oczekujemy, jaka nas nakarmi.  Tak naprawdę tylko  moje "Ja" potrafi spełnić moje potrzeby...także potrzebę miłości. Kluczową rolę odgrywa tu wzbudzenie, a raczej wypracowanie w samym sobie poczucia samowystarczalności. 

SAMOWYSTARCZALNOŚĆ
 Tak jak roślina sama produkuje sobie pokarm, tak i człowiek może sam wyprodukować i nakarmić siebie...MIŁOŚCIĄ właśnie. 
Człowiek jest czymś więcej niż tylko ciałem, myślami i uczuciami, jest istotą transcendentalną, wykraczającą poza wszystkie granice świata fizycznego, co sprawia, że wejrzenie w siebie jest nie lada sztuką. żeby się jej nauczyć trzeba nauczyć się panować nad ogromem informacji, które wpływają i wypływają z naszego umysłu...nauczyć się je przetwarzać i umieć czerpać z nich korzyści. 

POTRZEBA

    Zachowanie ludzi jest w pewien sposób zdeterminowane przez zaspokajanie ich potrzeb i popędów. Głód, pragnienie, odrzucenie, ból dezorganizują nas, przestajemy być sobą. 
Człowiek ma zakodowaną w umyśle potrzebę sprawowania kontroli nie tylko nad otoczeniem, ale i samym sobą.  Czy jesteśmy bogaci czy biedni, piękni czy brzydcy, mądrzy czy głupi- pragniemy miłości, niezależnie od tego, kim jesteśmy. Marzymy o bliskości i zaufaniu. Często zastanawiam się nad tym czy istnieje miłość bezwarunkowa, za nic w imię niczego, dla nikogo…tak po prostu. Moim zdaniem ego jest pramatką miłości. Miłość zrodziła się z potrzeby, pragnienia poczucia bezpieczeństwa, zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych, w celu przejęcia kontroli. W przyrodzie brak kontroli oznacza niebezpieczeństwo. Pierwotny człowiek  odkąd tylko był w stanie, starał się ujarzmić i przekształcić środowisko w zależności od konieczności i potrzeb. Dzięki temu przetrwaliśmy. Wola istnienia, a więc miłość do samego siebie, sprawiła, iż jesteśmy tym, czym jesteśmy teraz. Czy więc nie ukształtował nas egoizm?.

Nasuwa mi się myśl, czy aby miłość nie jest wytworem naszego instynktu...Czy to nie chęć zaspokajania potrzeb ukształtowała coś, co dziś tak owo nazywamy.  
  Przypatrzmy się relacji matka-dziecko. Dziecko instynktownie postrzega matkę, jako źródło zaspokojenia swoich potrzeb...ciepła, pokarmu, schronienia. 
Może ono doświadczyć całkowitej radości tylko wtedy, gdy te potrzeby zostają zaspokojone. W zamian za to buduje postawę wdzięczności, rozwijając tym samym swój potencjał miłości wobec matki. 

Wynika z tego jednoznacznie, że miłość,  jest wytworem ewolucyjnej adaptacji do przetrwania, na trwale umiejscowiona w mózgu, a mleko matki to jedyny powód do miłości, gdyż dzięki niemu głód- a więc podstawowa potrzeba zostaje zaspokojona.   Czy aby na pewno?.

ZASPOKOJENIE

Przeprowadzono eksperyment z udziałem młodych małp- rezusów, gdyż ze względu na genetyczne i fizjologiczne podobieństwo do człowieka rezus jest wykorzystywany w badaniach z zakresu neurobiologii, medycyny, psychologii itp. Rezus, jako jeden z niewielu gatunków naczelnych posiada tzw. neurony lustrzane, które odpowiadają za zdolność do rozpoznawania cudzych emocji i intencji wyrażanych niewerbalnie, czyli empatię oraz współczucie. Młode rezusy są bardziej dojrzałe niż ludzkie dzieci, niezbyt zaś różnią się od ludzi w kwestii karmienia, tulenia do matek, reakcji na okazywane uczucie. także sposób, w jaki widzą, słyszą i uczą się lub wyrażają strach, frustrację, jest zbliżony do ludzkiego.
Podzielono małpki na dwie grupy, jedna wychowywała się bez matki,  w laboratorium, w którym umieszczono lustra ( rezusy, jako jedyne naczelne rozpoznają w lustrze własne odbicie), druga zaś w swoim naturalnym środowisku. Zauważono, iż małpki z laboratorium pomimo braku matki przywiązywały się do swego lustrzanego odbicia i tuliły lustro, bardzo też przywiązywały się do skrawków materiału (m.in. pieluch), którymi wyłożone były podłogi klatek.
Gdy zabierano lustra lub szmatki, małpki przeżywały okropne napady złości, które zamieniały się w rodzaj apatii, przygnębienia. Odnotowano, iż reakcja ta jest podobna do reakcji ludzkich niemowląt, które w podobny sposób przywiązywały się do pluszaków i kocyków. Odkryto też, że małpki wychowywane w tych samych drucianych klatkach, lecz bez luster i szmatek miały niewielką szansę na przeżycie nie więcej niż pięciu dni.  Wynika z tego, iż miękkie rzeczy, do których można się przytulić, a także widok swojego odbicia, nie były wyłącznie udogodnieniem dla małpek, ale stawały się kluczowym czynnikiem przetrwania. Małpki widząc swoje odbicie i tuląc miękkie przedmioty, zaspokajały swoją potrzebę bezpieczeństwa, miłości, ciepła. Być może miłość była równie podstawową potrzebą, jak jedzenie i woda.

W dalszych eksperymentach nad rezusami, starano się udowodnić, czy mleko to jedyny powód miłości dziecka do matki. Tym razem w klatkach umieszczono dwie matki zastępcze- jedną stanowił drewniany klocek pokryty miękką tkaniną, z ukrytą żarówką dającą ciepło, drugą pokrytą wyłącznie z drutu i z umieszczoną butelką z mlekiem. Cztery nowo narodzone rezusy umieszczono w klatce z matkami. Eksperyment pokazał, iż małpki wolały fizyczny kontakt z matką z miękkiej tkaniny, niż druciane, choć te "dawały" mleko. 
Wynik tego eksperymentu obalił wcześniejsze przekonanie, iż niemowlęta darzą matki miłością tylko, dlatego, że otrzymują mleko, dzięki czemu mogą przeżyć. Tym, co miało znaczenie, był cielesny kontakt lub "miłość macierzyńska". Zatem nie sam pokarm odgrywa istotną rolę, lecz sam kontakt fizyczny między dzieckiem a matką, To poczucie bliskości, które tworzy więź zwaną miłością stanowi klucz do przetrwania. 
Eksperyment na rezusach pokazał, iż pierwotnym bodźcem, który implikuje miłość nie jest chęć zaspokojenia podstawowych potrzeb fizjologicznych, lecz tych emocjonalnych.  
Tym, co ma istotne znaczenie, jest bliska relacja, jaką dziecko nawiązuje z matką, a nie to jak wygląda i jakie płyną z niej korzyści.

Przykład rezusów, które przyzwyczaiły się do swego lustrzanego odbicia jest doskonałym dowodem na to, że nie trzeba szukać daleko, wszystko jest w nas samych, i jeśli to sobie uświadomimy i utrwalimy, wówczas nasze relacje z bliskimi nie będą się sprowadzać tylko do zaspokojenia podstawowych potrzeb.

MER_KA_BA...potrzeba bezinteresownej miłości trwa!





niedziela, 21 kwietnia 2013

SACRO EGOISMO

-Tato, a co to jest egoizm?-zapytało dziecko
Ojciec wziął synka za rękę, podszedł do okna i  otworzył je.
-Powiedz mi co widzisz- zapytał synka
-Widzę niebo i drzewa i ludzi widzę-odpowiedziało dziecko
Ojciec zamknął okno, zasunął rolety
- A  teraz, co widzisz patrząc w okno?
-Widzę swój cień
No właśnie synku, i to jest właśnie egoizm

C.D.N

piątek, 19 kwietnia 2013

TRANSFUZJA


„Naucz się wyrażać uczucia nie czyniąc wyrzutów. Naucz się słuchać. Daj przestrzeń drugiej osobie - niech ma szansę wyrazić to, co czuje".
                                                                                                                            Eckhart Tolle

Człowiek jako wolna istota może podejmować świadome wybory. W komunikacji empatycznej to wybór pomiędzy postawą oceniania a postawą empatii i szacunku dla drugiej osoby. Czy może powstać prawdziwa więź z drugim człowiekiem bez empatii, bez szacunku, bez chęci poznania głębi jego istoty?

Czy w naszym życiu tworzymy przestrzeń na autentyczne spotkanie z drugim człowiekiem? Czy jest w nas obecna postawa otwartości, szacunku i nieosądzania rzeczywistości drugiej osoby?

Empatia to nasza obecność i uwaga skierowana na uczucia i potrzeby drugiego człowieka. Naszą intencją jest nawiązanie kontaktu z drugą osobą, wczucie się w nią.

Jeśli nie uświadomimy sobie, jak postrzegamy siebie i innych, to najczęściej oceniamy innych według swoich kategorii. Im bardziej siebie oceniamy, tym bardziej oceniamy i krytykujemy innych ludzi. A im bardziej siebie znamy i rozumiemy, tym łatwiej nam wyobrazić sobie, co się dzieje w drugiej osobie. Jeśli nie odkrywamy dla siebie empatii, trudno ją też podarować komuś innemu.

Empatia dla siebie oznacza, że traktuję siebie ze zrozumieniem, pytam siebie: „Co teraz czuję? Czego potrzebuję?". Odpowiedź na te pytania kieruje uwagę w stronę rozwiązań, celów, rozwoju. I jest to zdecydowanie efektywniejsze, niż pogrążanie się w samokrytyce, żalu albo poczuciu winy.

Zrozumienie drugiego człowieka oznacza, że nie oceniam jego doświadczeń (np. „czy to normalne, że dzwoni do swojej mamy 3 razy dziennie?"), nie interpretuję („a może ona myśli, że ja nie przepadam za jej kuchnią?"),nie porównuję w myślach („w sumie lepiej nic nie mówić, niż być wylewnym w słowach tak jak, X."), nie zastanawiam się, czy jest to prawdą („on  chyba chce na siłę sprawić na mnie wrażenie interesującego  człowieka ?").

Zrozumienie drugiej osoby nie sprawia, że automatycznie sami zaczynamy podzielać jej punkt widzenia. Często ludziom się wydaje, że jeśli kogoś rozumiemy, to musimy się z nim zgadzać, utożsamiać, czyli podpisujemy się pod doświadczeniem drugiej osoby mówiąc „w takich sytuacjach czuję tak samo, też tak mam". Pomiędzy zrozumieniem niepowtarzalnego świata drugiego człowieka a przyjęciem jego punktu widzenia nie ma znaku równości. Rozumiem i jednocześnie akceptuję odmienność, odrębność uczuć i przeżyć drugiego człowieka. To jest jego świat, którym dzieli się ze mną.

Empatyczne słuchanie to wysłuchiwanie drugiego człowieka z uwagą, świadomością, z otwartością, z intencją zrozumienia. Nasze myśli są wyciszone. Nie toczymy wewnętrznego dialogu. Możemy słuchać drugiej osoby tak jak słuchamy pięknej muzyki, a nie jak zawodowy krytyk wyszukujący nutki fałszu.

Kiedy czujemy, że jesteśmy słuchani, czujemy się widziani. Kiedy czujemy się widziani, odczuwamy połączenie sercami z drugą osobą.

Jeśli empatycznie słuchamy - jesteśmy w przestrzeni tu i teraz. Nasza empatia przynosi uzdrowienie, wsparcie dla drugiej osoby, która czuje się widziana, zrozumiana, akceptowana, ważna. Empatia jest gwarancją nawiązania głębokiej więzi z drugą osobą, bo „drugi człowiek nigdy nie zapomni, jak czuł się w twojej obecności". Empatię możemy wyrazić w różny sposób - w ciszy, poprzez dotyk lub słowa, kiedy odzwierciedlamy i wypowiadamy to, co usłyszeliśmy (akcent na uczucia i potrzeby drugiej osoby).

Empatia występuje nieświadomie, gdy ludzie są zafascynowani sobą, zakochani lub dążą ku sobie. Można wtedy zaobserwować empatię niewerbalną - taniec, który wykonują ich ciała podążając za sobą, naśladując siebie i inspirując nawzajem. Jedna osoba uśmiecha się - druga odpowiada też uśmiechem. Jedna bierze łyczek kawy - druga w tym samym czasie też podnosi szklankę. Takie dopasowanie powoduje, że ludzie potrafią porozumiewać się bez słów - czytają siebie nawzajem. W jeszcze bardziej rozwiniętej formie - nawet będąc w dużej odległości od siebie wyczuwają siebie nawzajem, żyją wspólnymi emocjami i  myślami będąc daleko od siebie.

Każdemu się zdarzało - myślisz uporczywie o kimś i w chwili, gdy chcesz sięgnąć po telefon nagle właśnie ona dzwoni! Jest to empatia na bardzo głębokim poziomie porozumiewania się.

Czy można się tego nauczyć? Jak dobierać słowa, by rozwijać komunikację empatyczną? Jak zmienić swoje usposobienie, żeby nie walczyć (czasami nawet ze sobą) a budować nić porozumienia i komfortu życia? Od czego zacząć?

Najprostsza rada to zacząć od najbliższych ci osób - rodziny, przyjaciela, współpracowników lub nieznanej osoby napotkanej w kawiarni przy stoliku obok.


  • Znajdź miejsce z którego obserwowana przez Ciebie osoba będzie w twoim polu widzenia, ale nie na wprost Ciebie.
  • Obserwuj jak oddycha i zacznij dostosowywać się do jej oddechu. Zauważ: Czy oddycha głęboko czy płytko, ma krótszy wdech czy wydech. Dopasuj swój oddech i podążaj za osobą przez kilka minut.
  • Zauważ, czy jest Ci łatwo dopasowywać się do tej osoby?
  • Zacznij delikatnie naśladować jej ruchy - pij w tym samym czasie co i ona, patrz w tym samym kierunku.
  • Na tym etapie naucz się czerpać przyjemność z obudzenia w sobie drugiego człowieka, umiejętności podążania, współdziałania i poddawania się prowadzeniu. Jest to dobra nauka uczenia się i tworzenia bliskich trwałych relacji - umiejętność wczuwania się w inną osobę, empatycznego współistnienia.
Opanowując język ciała łatwiej będzie opanować empatyczny język zrozumienia siebie i innych.

W ten sposób dochodzę do wniosku , że empatia istnieje, jest żywa!. Jest żywą myślą, słowem i uczynkiem, bo to jakość naszej obecności, słuchania i współodczuwania.

poniedziałek, 25 marca 2013

SAMOLUBNY GEN (?)

     Żyjemy razem, działamy i reagujemy na siebie wzajemnie, ale zawsze i w każdym przypadku jesteśmy zdani sami na siebie. Męczennicy idą ramię w ramię na arenę, ale są krzyżowani każdy z osobna. Objęci kochankowie desperacko usiłują zjednoczyć swoje odizolowane uniesienia w jedną wspólną samotranscendencję- na próżno, każde z nich przeżywa miłość w swój własny i indywidualny sposób.      
 Z racji swej natury, każdy ucieleśniony duch przeżywa tak radość jak i ból w samotności.
Odczucia, wizje, doznania, tak piękne jak i bolesne, wszystkie one są nasze prywatne i tylko nam wiadome. Każde z nich, oprócz opisu przez symbole, podania z drugiej ręki, nie jest możliwe do przekazania, a tym bardziej WSPÓŁodczucia. Stąd puste są słowa typu "wiem, co czujesz:, „mam tak samo jak Ty”, „współczuję Ci" itp., Dlaczego?. Otóż możemy gromadzić informacje o cudzych doświadczeniach, ale nigdy samych doświadczeń poza własnymi.
Jeśli tak w rzeczywistości jest, czy to oznacza, że człowiek jest zaprogramowany na samowystarczalność i pozbawiony genu empatii (?) i czym właściwie jest empatia.

Aby znaleźć odpowiedź na te pytania, musimy zadać sobie jeszcze jedno:, W CO GRAJĄ LUDZIE?. Jak to?. A tak to właśnie.

GRA-MY W RAMY
UMYSŁU OMAMY

    Nasz umysł to szachownica, albo rodzaj ożywionej matrycy twórczej. Poszczególne pola na tej szachownicy to nasze uczucia i odczucia, my zaś jesteśmy pionkami, przeskakującymi z jednego pola na drugie (lub cały czas tkwić w jednym punkcie). To my ustalamy zasady gry na podstawie tego jak odbieramy rzeczywistość.
Każdy ruch jest dozwolony i to my decydujemy, jaki manewr wykonamy w danym momencie. Ci, którzy mają blokady, nie grają na całej szachownicy. Przeskakują tylko w wyznaczone pola, bo tak dyktuje im widziana przez nich rzeczywistość tj. schematy, uprzedzenia, nabyte dogmaty myślowe, które zasłaniają pozostałe pola. Co prawda umysł ciągle poszukuje schematów, myśli schematami i organizuje nową wiedzę zgodnie ze znanymi sobie kategoriami (polami na szachownicy). Nowe koncepcje muszą zmagać się ze starymi, aby zając w mózgu swoje miejsce, co nie jest łatwe, bo bezlitosna genetyka i tak robi swoje, a mózg sam w sobie jest szczególnym środowiskiem, które pozwala informacjom organizować się wg. wzorców.  Na ogół tworzymy owe wzorce poprzez tzw. myślenie tunelowe tzn. na zasadzie zdanie prawdziwe daje kolejne zdanie prawdziwe, prowadząc nas do „prawidłowego rozwiązania” wg. określonego szablonu. Jeśli mamy do czynienia ze szczególnie trudną sytuacją ten sposób myślenia niekoniecznie jest dobry: jestem chory więc oczekuję, by inni umartwiali się nade mną, sam zaś czuje się uciemiężony i „doświadczony przez los”- (empatia pozorna). Jeśli ktoś nie podąża wg. tego schematu, jest w oczach męczennika odbierany, jako ignorant, obłudnik, egoista=samolub.

Przeciwieństwem tego toku pojmowania rzeczywistości jest myślenie horyzontalne, które pozwala zreformować istniejące schematy, otworzyć umysł i uniknąć szablonowego pojmowania rzeczywistości. Jest to alternatywa dla sposobu przyswajania informacji, który daje twórcze rezultaty: jestem choryà nie oczekuję od innych umartwiania. Rozmawiając z drugą osobą, przedstawiając komuś swoje myśli, obawy, docieramy do pokładów samego Siebie, które wykraczają poza nasze myśli i poza swój umysł. Samo nawiązanie kontaktu z kimś wytraca nas z wewnętrznego dialogu i inicjuje zewnętrzny, podczas którego to druga osoba może wnieść nową energię i przedstawić świeże, spojrzenia. Pomaga nam dostrzec niewidoczne dla nas pola na szachownicy.  Ona podchodzi do sprawy bez żadnych obciążeń i bez osądów, widzi rzeczy, jakimi są. Widzi Ciebie, jakim jesteś. I na tym polega paradoks, że czasami musimy wydostać się z siebie, wykroczyć poza pole, w którym tkwimy, aby siebie poznać. I tu dochodzimy do tego, czym jest empatia.

EMPATIA TO UMIEJĘTNOŚĆ ŚWIEŻEGO SPOJRZENIA NA EMOCJE DRUGIEGO CZŁOWIEKA, ODBIERANIE I DAWANIE REZONANSU NA TE EMOCJE.  

Ewolucjoniści postrzegają empatię, jako wytwór pewnego rodzaju presji, presji o podłożu selekcyjnym. Znaczyło to tyle, że wraz z rozwojem ludzkości i w miarę formowania się życia we wspólnocie wykształciła się CECHA trafnego odczytywania emocji innych osobników, co wykształciło skłonność do podejmowania działań na rzecz innego osobnika w sposób (początkowo) bezinteresowny. Z czasem wykształciła się, a raczej uaktywniła cecha kalkulacji zysków i strat z tego tytułu, która zdominowała pierwotny instynkt. Dlaczego mówię uaktywniła?.

   Otóż nasz mózg wyposażony jest w komórki nerwowe formujące się tzw. neurony lustrzane, które zlokalizowane są w korze ruchowej. Ich osobliwą cechą jest to, że uaktywniają się podczas wykonywania pewnej czynności lub obserwowania jej u innych osobników. Powoduje to, iż jeden osobnik na widok czynności wykonywanej przez drugiego osobnika jest w stanie niemal natychmiast odgadnąć jego intencje. U człowieka odpowiadają prawdopodobnie również za zdolność do rozpoznawania cudzych emocji i intencji wyrażanych niewerbalnie, czyli m.in. EMPATII. Czyli EMPATIA to moment zostawienia swojego „ja” w kontekście sam w sobie i umiejętności przyswojenie i odtworzenia swojego „ja” w drugiej osobie. C.D.N. 

ps. a to o predyspozycjach genetycznych do odczuwania empatii

http://kopalniawiedzy.pl/gen-receptor-oksytocyny-empatia-obcy-interpretacja-zachowanie-Aleksandr-Kogan,14294

piątek, 15 marca 2013

TAM, GDZIE ZACZYNA SIĘ WSZECH-RZECZYWISTOŚĆ


"Kwiat przepiękny znalazłem w młodości
gdy zabłysnął radosny ów dzień
i poznałem wspaniałej piękności
różę sarońską- znikł smutku cień"
                                              
                                             ŚW. Paweł


   Gdybym mogła we śnie przejść przez raj i dostać kwiat cudowny na dowód, że moja dusza rzeczywiście tam była, i gdybym przebudziwszy się, dostrzegła ów kwiat w swej dłoni. Ach, co wtedy?. Co jawą, a co snem zdałoby się być?. 

Czasem wątpię i myślę: "Po cóż składać w umyśle tak płonne idee, które nie odnajdują odbicia w rzeczywistości?". Hmm. Tak właściwie w jaką rzeczywistość wierzę i co o niej wiem?. 
Wierzyć czy wiedzieć. Wiedzieć czy wierzyć?.  Czasem zdaje mi się , że to pytanie typu: "Co było pierwsze kura, czy jajko?". Zastanawiam się, czy jest możliwa całkowita implikacja pomiędzy jednym a drugim?. Cóż, jak zwykle dywaguję zamiast zająć się prozą życia. Czytam myśli innych, swoje skrobię Tu lub gdzieś na kartce. Szukam i znajduję. Pytam i odpowiadam. Sama dla siebie, sama przed sobą. 

   Wzięłam niedawno do ręki filozofię romantyzmu i ot co przeczytałam:  "Przyroda jest niewidzialnym duchem, duch jest niewidzialną przyrodą”. (Schelling) <---sen jest jawą jawa snem?. 
Filozofowie tej epoki wyrażali rzeczywistość w postaci tzw. ducha świata, ducha, który przejawia się nie  tylko w przyrodzie, ale i w ludzkiej świadomości. Duch Świata, to siła tworząca struktury, to drzemiąca inteligencja, światło. Możemy go szukać wszędzie, i w przyrodzie i we własnym umyśle. To energia spajająca to, co wiemy i to, w co wierzymy.
Można powiedzieć, iż przyroda i ludzka świadomość są właściwie wyrazem tego samego, bowiem droga do poznania rzeczywistości pochodzi z nas samych, to my nosimy w swoim wnętrzu cały wszechświat, a  najgłębiej przeżyje tajemnicę wszechświata ten, kto zgłębi tajemnicę samego siebie. 

Dziś, gdy  czuję się zmęczona odwiecznymi próbami walki z surową materią, gdy przeżywam globalny Sturm und Drang na praktycznie każdej płaszczyźnie życia. Gdy krzywdzę i sama jest krzywdzona, i gdy znów zasiewam w sobie ziarno strachu...Dziś stojąc na rozdrożu chcę wybrać najlepszą z możliwych dróg. By wybiec na spotkanie nieskończoności trzeba mi obrać właściwy kierunek. Tylko wtedy stworzę nowy świat i  zasieję ziarno prawdy o wszech-rzeczywistości. 





poniedziałek, 18 lutego 2013

FANTASMAGORIE



       Wyobraź sobie, że siedzisz z zamkniętymi oczami przed stroboskopową lampą. Gdy tylko lampa zostaje włączona, przed oczyma ukazują się jaskrawe, ruchliwe wzory. Owe esy floresy mają różne kolory, w zależności od częstotliwości błysków lampy:  od pomarańczy, czerwieni, purpury i fioletu do zieleni, ultramaryny, aż do szarości i bieli przy największej częstotliwości błysków na sekundę. Za pośrednictwem nerwów wzrokowych  mózg odbiera te wrażenia świetlne i niczym projektor wytwarza kolorowe wizualizacje jak z odtwarzacza Media Player.

     Im bardziej Twój umysł skupia się na tych barwnych konstelacjach, tym odbierane przez Ciebie wrażenia zyskują na intensywności i  będąc intensywne same w sobie przestają być tylko geometrycznymi wzorami i stają się tym samym, czym jest widz (wizjoner), częścią absolutu. Ciekawe to doświadczenie, coś na kształt  podróży w głębiny umysłu.  
                                                             
    Tak  jak ziemia sprzed tysiąca lat, tak nasz umysł wciąż posiada swoje niezbadane lądy, a  człowiek, jako  Globtroter swojej świadomości, odkrywa jej nowe kontynenty.   Umysł składa się,  bowiem z czegoś, co Huxley nazywa Starym Światem osobowej Świadomości oraz  z Serii Nowych Światów, które, odkrywamy "otwierając kolejne Drzwi w Murze".  Stopniowo odkrywamy pierwotną Afrykę, z jej Saharą i  dorzeczami Amazonki. Brniemy przez syberyjską tajgę nieświadomości z jej ubogą florą i fauną pełną pytań i wątpliwości. Przemierzamy kapryśny i nieprzewidywalny przylądek Horn naszego ego, by dotrzeć do niezbadanego Galapagos Wyższego Ja. Wędrujemy przez cały archipelag, wzdłuż i wszerz, a przed oczyma wyobraźni ukazują nam się nieznane dotąd endemity naszych możliwości. Umysł stopniowo  ewoluuje,  po to by znaleźć się na  Antypodach codziennej świadomości- "Świata Doświadczenia Wizyjnego".

"Niektórzy ludzie nigdy, świadomie nie odkryją swoich antypodów. Inni lądują tam okazjonalnie. A jeszcze innym, (choć takich jest niewielu) łatwo jest tam docierać i powracać, kiedy mają ochotę".                                                                                                                                                                         
                                                                                                                 A. Huxley

       Pamiętam, że jako mała dziewczynka miałam  pewnego rodzaju zwyczaj, a właściwie  rytuał. Przychodziłam wieczorem przed snem do kuchni i bardzo długo, ile tylko mogłam, wpatrywałam się w neonowe światło lampy. Potem szybko wskakiwałam do łóżka i zamykałam oczy.  Przede mną pojawiały się kolorowe kształty, przypominające szkiełka w kalejdoskopie. Te esy floresy układały się w ciekawe kształty. Potem obraz bladł i całkowicie zanikał. Dla mnie, jako małego dziecka było to coś magicznego, coś na kształt tajemnicy-, choć to była naturalna odpowiedź receptorów na poziomie chemicznym, fizycznym i elektrycznym. Dziś już to wiem, ale wówczas było to przeżycie iście...hmm jakby to mądrze powiedzieć?...transcendentalne. 

        Jednak nie to było punktem kulminacyjnym mojego wieczornego "obrządku", gdyż  po minucie lub dwóch pod zamkniętymi powiekami pojawiały się cząsteczki na kształt spirali. Cząsteczki te obracały się w przeciwstawnych kierunkach (dziś myślę, że tak mogą wyglądać kwarki, choć fizykiem nie jestem i daleko mi do tego, ale kiedy usłyszałam pojęcie „kwark” skojarzyło mi się z moimi „cząsteczkami” z dzieciństwa). Wpatrując się nie na wpół świadomie wpadałam w swego rodzaju trans, czułam się wówczas, tak jak gdybym odbywała podróż pomiędzy różnymi wymiarami, jakbym otwierała kolejne Drzwi w Murze. 

        Pamiętam też, że owe cząsteczki zbite w jedną masę rozlewały się po zupełnie niezidentyfikowanym podłożu i  że nazywałam „To” nie wiedzieć, czemu- strumieniem. Codziennie w półśnie odbywałam podróż w inny wymiar niesiona przez mój strumyk. Codziennie ten sam, lecz inny film, ta sama, lecz nowa podróż w nieznane obszary swojej wyobraźni. Gdy dorosłam, przestałam podróżować. Dziś tak się zastanawiam: Czy taka podróż jest zarezerwowana tylko dla dzieci?. Czy dorosłemu potrzebne są do tego "wspomagacze"?. Myślę,  że nie. Każdy człowiek ma zdolność pamiętania wszystkiego, co mu się przytrafiło i postrzegania wszystkiego, co dzieje się we wszechświecie.
Sami jesteśmy przecież przysłowiowymi kowalami, a dobry kowal wie, co chce wykuć, szczególnie, jeżeli w grę wchodzi sfera jego  physis i psyche. 

   
 Wyobraźnia ma moc  twórczą, a więc jeśli chcesz poznać siebie, użyj jej  i otwórz oczy na swój własny wewnętrzny Świat, a "Wizja tego świata-powiada Platon- jest wizją błogosławionego wędrowca", ponieważ siedzenie rzeczy "takimi, jakie są", jest niepodważalnym i niewyjaśnionym szczęściem.



               






niedziela, 3 lutego 2013

OGNIWO

Myśl, masa, maszyna
Impuls biegnie po szynach
Aksonów welony utkane
Percepcji splatają dywany

Kanał, misja, natchnienie
Wkroczenie na wyżu przestrzenie
Jak monsun, co chmury opuścił
Wyłaniam kwant światła z czeluści

Histony na palce nawlekam
I marzę lepszego człowieka
Hartując kształtuję tworzywo
By ziścić najczystsze ogniwo



wtorek, 29 stycznia 2013

PRZEMIANY

STYCZEŃ= PRZEBUDZENIE
Należy przyjąć strategię wykorzystywania wszystkiego, co nas otacza. Najlepszy sposób, by sprostać wyzwaniu, to mieć w zasięgu nieprzebrany wybór odpowiedzi.

LUTY=WIELKOŚĆ
Jak każda nawałnica, burza przynosi zniszczenie, ale jednocześnie nawadnia pola. Wraz z wodą spływa na nas mądrość niebios. I tak jak każda nawałnica, tak i burza przejdzie, a im jest gwałtowniejsza, tym szybciej przeminie.

MARZEC=DOŚWIADCZENIA
Do przeszłości niełatwo jest wracać i nie należy rozjątrzać zabliźnionych ran.
W takich chwilach może nas usprawiedliwiać jedynie świadomość, że zdobyte doświadczenia pomogą nam lepiej zrozumieć teraźniejszość

KWIECIEŃ=PRZYZWOLENIE
Ludzie ofiarowują sobie kwiaty, wierząc, że właśnie w nich ukryty jest prawdziwy sens miłości. Kto pragnie zachować kwiat, zobaczy jak jego piękno więdnie. Ale ten, kto zechce podziwiać kwiaty na łące, zawsze zachowa ich obraz.
Piękno kwiatów należy bowiem do zmierzchu, do zachodu słońca, do zapachu wilgotnej ziemi i obłoków na niebie.

MAJ=HARMONIA
Teraz, gdy odnalazłam własna drogę, nie będzie już trudnych chwil, bo wiem, że mam misję do spełnienia

CZERWIEC= ODDANIE
Jest jedna esencja stworzenia- miłość. to siła, która nas ponownie jednoczy, a także scala doświadczenia rozproszone w wielu żywotach ludzkich na całym świecie

LIPIEC=ZAMIANA
Niektóre etapy naszej życiowej drogi bywają nużące; sekret w tym, aby przekształcić je w spotkania z samym sobą albo z czymś ważniejszym

SIERPIEŃ=ZAPAŁ
Wojownik światła godzi się ze swoimi pasjami i przeżywa je dogłębnie.
Wie, że nie wolno mu tracić zapału do podbojów; stanowią one część jego życia i cieszą tych,
którzy w nim uczestniczą.

WRZESIEŃ=BUDOWANIE
Magiczna chwila może kryć się w porannej porze, kiedy wkładamy klucz do zamka, w momencie ciszy po wieczerzy, w tysiącu i jeden drobiazgów, które wydają się nam niezmienne. Ta magiczna chwila istnieje- to moment, w którym przenika nas światło gwiazd i pozwala nam dokonywać cudów

PAŹDZIERNIK=WOLNOŚĆ
....

wtorek, 15 stycznia 2013

ANTEWASIN

         W sanskrycie słowo to dosłownie tłumaczone oznacza tego, który żyje na granicy, tego, który jest pomiędzy. Tak, więc  ANTEWASIN był i jest człowiekiem z pogranicza. Zawsze traktowany jako indywiduum, bo choć żyje według schematu szarej codzienności, to poszukuje światła. Wychodzi za próg swego domu.
             Pierwotnie określał człowieka znudzonego dotychczasowym bytem, który opuszcza swą ziemię i przenosi się na skraj lasu, gdzie mieszkają wielcy mędrcy- duchowni.  Dzięki  mistrzom poszerza horyzonty swojego umysłu, kolokwialnie mówiąc napełnia go mądrością. Stawia sobie pytania i poszukuje odpowiedzi. Nie stoi w cieniu, lecz idzie w stronę słońca.
 To taki mieszkaniec "Platonowej" jaskini, który zrywa kajdany doczesnego życia, by  doznać oświecenia i przejść do świata idei. 
Co prawda  porzuca dotychczasowe życie rolnika, robotnika- głowy rodziny. Nie staje się jednak mędrcem, który zaszywa się głęboko w niezbadanych lasach, bo antewasim - jest kimś pomiędzy, właśnie mieszkańcem pogranicza. Nie traci swych pierwotnych korzeni, ale zapuszcza nowe.

 Żyje na pograniczu dwóch światów- Tego, co znane i wiadome, tego, nad czym ma kontrole, oraz tego, co nowe, niezbadane, co pobudza do poszukiwania. Fascynuje go odkrywanie nowych płaszczyzn, intryguje nowy, nieznany świat.

     Współczesny antewasin, to ktoś żyjący na metaforycznej granicy między starym myśleniem, a nowym poznawaniem i rozumieniem. Ktoś, kto bezustannie się uczy i poznaje. Granica ta jest  płynna i się przesuwa za każdym razem, kiedy antewasin ze swoimi analizami, rozważaniami, wnioskami jest dosłownie o krok od jej przekroczenia, wtedy ona mu po raz kolejny umyka. Dlatego też musi podróżować z niewielkim „bagażem”, by móc nadążać za granicą lasu. Tak, więc antewasim tkwi pomiędzy – jest uczniem na przesuwającej się granicy w pobliżu lasu nieznanego życia, przyszłości i losu...Kiedyś dogoni granice i ją przekroczy...A wtedy na stałe osiądzie na skraju lasu wśród Wielkich Mędrców. Na skraju, a nie w głębi...hmm