poniedziałek, 27 lutego 2012

KOMUNIA DUSZ...a ściślej magnetyzm dusz...

...jest noc 1993...mała dziewczynka śpi a w jej głowie zaczyna się rodzić niezwykły sen...w jej śnie pojawia się świat jakiego nie zna...ona sama nie przypomina siebie...jest jednym z miliardów obłoczków, które żyją w świecie idei...znają tylko dobro...piękno i miłość...te obłoczki to duszyczki...każda z nich kiedyś wstąpi w ciało...jednak każdy obłoczek przed przybraniem ludzkiej formy rozpada się na kilka mniejszych...dalsza droga jest prosta...dusza zamieszkuje w ciele...z formy boskiej przechodzi w formę ziemską...trochę to może podchodzi pod koncepcje Platona bowiem:
  • dusza jest nieśmiertelna (To co się zawsze porusza, jest nieśmiertelne), ona jest motorem napędzającym ciało
  • dusza, zanim przyoblekła się w ciało i zamieszkała w nim niczym "ślimak w skorupie", przebywała w świecie idei
  • dusza, zstępując w ciało, zapomina o wszystkim, czego nauczyła się w świecie idei
  • dusza, chcąc zdobyć wiedzę musi odtworzyć to, czego doświadczyła w świecie idei
....ale 5 latka nie zwykła w owym wieku czytać Platona to raz...a po drugie u Platona dusza to jednorodna materia a dziewczynka wyraźnie widziała jak dusza się rozpada na mniejsze duszyczki...
owy sen jak bumerang powracał do dziewczynki...jak już dorosła zrozumiała, że to nie sen...po prostu przypomniała sobie prawdę...17 lat później dziewczynka a właściwie już kobieta stanęła na zakręcie swojego życia...to co poukładane...idealne nagle się rozpadło...straciła pewność siebie i swojej wartości...już nie miała pięknych snów a jedynie bezsenne noce...wtedy spotkała cząstkę swojej duszy ze świata idei...całkiem przypadkiem...i z zaskoczenia...i wtedy...to co Ona pomyślała to On powiedział...miliony rozmów...przegadanych nocy...niezwykła radość z tego, że ktoś odczuwa świat tak jak Ty...że jest Ktoś kto ją nieświadomie wspiera i daje siły do walki o własne szczęście, sprawia, że czuje się ważna, silna...

Nawet milczenie z nim było magiczne :))...wiedział, że Ona jest dla Niego a On dla Niej...nauczyła go jak się uśmiechać ...w zamian dostała coś najcenniejszego o czym zawsze marzyła...PRZYJAŹŃ taką szczerą i czystą, taką bezinteresowną...i choć ta przyjaźń nie jest łatwa...to jest wszystkim co MA...Ona jest mu potrzebna...On jej też ...bardzo! i dziś kiedy widzi go z daleka jak jego oczy cieszą się na jej widok to...najcudowniejsze uczucie...choć może być z kimś w związku...darzyć kogoś głębokim uczuciem, to NIGDY nie zdecyduje się zerwać z nim kontaktu...to część jej duszy ze świata idei...ta przyjaźń to komunia dusz właśnie...Ona tak bardzo by chciała żeby On był szczęśliwy...wierzy w to...jeśli to czytasz a zapewne czytasz...to chce Ci podziękować...bo choćby nie wiem co się działo...choćby nie wiem jak było źle to   mam Ciebie i ty masz Mnie...teraz tak myślę sobie że są jeszcze dalsze fragmenty mojej duszy...być może spotkałam kolejną...i wierzę w to że jest ich więcej



 ...da života iman dva ja bi oba tebi da...

NIC NIE DZIEJE SIĘ BEZ PRZYCZYNY...


Jestem teraz bacznym obserwatorem życia, staram się nie oceniać (niestety stare przyzwyczajenia wygrywają czasem jeszcze) a postrzegać...i jak tak konfrontuje przeszłość z teraźniejszością to wszystko zaczyna mi się układać w logiczną całość...mój wewnętrzny głos czasem się odzywa i zaczyna się projekcja...już w tym momencie doskonale wiem jak dalej się akcja potoczy, ale trwam ślepo w przekonaniu że może się mylę...moja podświadomość już ostrzega mnie, ale ja jestem głucha i ślepa...sama tworzę pewną myśl, wyobrażenie "...nic z tego nie będzie...", "...to się nie uda...", "to nie ma prawa bytu...", i wtedy gdy tylko słyszę taki sygnał- już powinno mi to "dawać do myślenia". ale cóż, zagłuszam swoje myśli.
Życie jednak tak się układa, że spełniają się moje projekcje...kiedyś tego nie wiedziałam, a może zapomniałam że to wiem...teraz jak na to wszystko patrzę z boku to sama się do siebie śmieję...niespełna rok temu dostałam od mojej znajomej  do przeczytania książkę( Byrne Rhonda "Sekret"  ). Magda powiedziała  - po uważnym przeczytaniu tej książki możesz zmienić swoje życie...więc zaczęłam lekturę...owszem nie powiem, wiele spraw mnie zaciekawiło... jak autorka przekonuje czytelnika o sile  podświadomości, o potędze  umysłu i o tym, że my sami możemy stworzyć sobie taki świat jaki chcemy...Według Prawa Przyciągania - jeśli skupiamy na czymś swoje myśli, jeśli wciąż i wciąż o czymś myślimy, w końcu wydarzy się to w naszym życiu. Przeczytałam całą...pomyślałam wszystko ładne, piękne, niemal na wyciągnięcie ręki ale ja tak nie potrafię- to nie dla mnie.

Minął jakiś czas...masa nurtujących mnie pytań...setki przemyśleń...bodźców tłumionych przez codzienność...chęć zatrzymania się i pomyślenia o sobie, o swoich uczuciach, o siebie w kontekście bytu i bycia....lecz to zbyt trudne...wymagające...przecież to niedorzeczne i nienormalne wręcz....zajmij się studiami, pracą, codziennością...znajdź sobie kogoś by wypełnić samotność...nie myśl za dużo!...WEGETACJA...tak mogę nazwać ten stan...zanim przebudziłam się...zanim zdałam sobie sprawę , że wszystkie wydarzenia w moim życiu, to gdzie teraz żyję i to jakich ludzi spotkałam i nadal spotykam na swojej drodze to nie przypadek...każdą relację musiałam przejść i przerobić...musiałam uświadomić sobie sprawę  że choroba kogoś bliskiego to też nie jest nieszczęście i tragedia życiowa...ale być może...a teraz wiem że na pewno...siła spajająca  rodzinę...wielki dar...choć to brzmi niedorzecznie i kiedyś choć miałam wielki żal i pretensje do całego świata dlaczego on? dlaczego to dotknęło ich? przecież moi bliscy to tacy dobrzy ludzie?...teraz już minął żal...teraz już jestem świadoma tego, że było to potrzebne...

niedziela, 26 lutego 2012

DROGA DO POZNANIA SAMEJ SIEBIE

    Myśli wirują po głowie, lawina nowych bodźców przedziera się przez mózg. To nowe doświadczenia, które kształtują moje życie.

impuls->przetwarzanie->przewodzenie-> modyfikacja-> samouświadomienie 

... i tak na okrągło...ale to nie męczy, wręcz przeciwnie, to motywuje do dalszego rozwoju!...Jestem tym, co wiem...jestem wszystkimi ludźmi, których spotykam w swoim życiu, każdy z nich to JA...moje własne lustrzane odbicie...

Zawsze nurtowało mnie wiele spraw...zawsze czułam  że mogę więcej...że mam potencjał... ale go nie wykorzystuję...pewnie dalej żyłabym w tym marazmie (gdyby nie BODZIEC), wśród ludzi którzy nic nie rozumieją, dla których myślenie jest po prostu zbyt męczące...otoczeni plastikiem i komercją nie widzą nic...nie słyszą...wolą nie wiedzieć ,nie pytać, nie dociekać, nie analizować...
ja tak nie chcę!...nie chce żyć tylko doczesnym dniem...
nie chcę grać, przybierać żadnego archetypu...chce otworzyć się na wszechświat i jego ogrom...

Chcę być TU i TERAZ...
Chcę być świadoma SAMEJ SIEBIE.

Ciągle się uczę...jeszcze popełniam błędy, ale dążę cały czas do samoudoskonalenia...i to jest najpiękniejsze...nie osiągniecie celu...ale dążenie do jego osiągnięcia...zmieniłam swoje życie drugi raz...mówią do trzech razy sztuka...ale wierzę, że teraz już mogę żyć tak jak chcę bo wiem, że sama projektuję swoje myśli i sama tworzę swoje życie... a jestem z siebie dumna bo wiele siły trzeba żeby zmierzyć się sama ze sobą...ale teraz nie walczę...teraz cieszę się z tego, co mam i doceniam wszystko to, co mnie otacza...chce dostrzegać to, co ulotne...nieuchwytne i niedostrzegalne dla zwykłego śmiertelnika...najważniejsze i najistotniejsze jest to, że moje myśli i uczucia nareszcie się uspokoiły...jestem czystą kartką, którą zapisuje na nowo w pamiętniku mojego życia...dlatego też ten blog...silva rerum...las rzeczy...to ogrom moich myśli, których jest coraz więcej i więcej...to czego kiedyś nie mogłam pojąć...to co sprawiało mi ból .... dlaczego tak jest? dlaczego to dotyczy mnie? Chcę to wszystko przerobić...zaakceptować i odnaleźć pozytywną  stronę mojego życia.

Światło odpędza ciemność tak jak konstruktywna myśl niszczy negatywną...