czwartek, 15 marca 2012

"NON OMNIS MORIAR"

„Śmierć nie jest kresem naszego istnienia.
 Żyjemy w naszych dzieciach i następnych pokoleniach. 
Albowiem to dalej my, a nasze ciała to tylko zwiędłe liście na drzewie życia”
                                                  /Albert Einstein /

Godzina 2.52. Jeden z obozów pracy w tym naszym RMI. Idę przez korytarz by przekazać dobrą informację wszystkim. On pomimo środku nocy i zmęczenia wita mnie z uśmiechem. 
Wręczam kopertę, w której jest pasek z wypłatą. Premia. Ma najlepsze wyniki, więc zasłużył.  
Trochę grosza się przyda, akurat sezon wakacyjny. Mówi, że wyśle za to dzieci na kolonie, bo  do tej pory nie stać go było na żadne wczasy. Spłacali z żoną kredyt mieszkaniowy, ale teraz trochę się odkuł i chce dzieciakom zafundować wakacje z prawdziwego zdarzenia. Jest szczęśliwy, bo dzięki Jego pracy małe szkraby będą mogły pojechać nad nasze polskie morze. Pociechy często mu chorują, więc chce żeby nałapały jodu i słoneczka. Zaczyna opowiadać o dzieciach, córa i syn. Bliźniaki. Widzę jak świecą Mu się oczy.  Ileż jest w nich miłości i troski. Zapamiętam te oczy na zawsze. 
No, ale czas na mnie.  Idę do następnych. Żegnam się z Nim. Mówię jeszcze, że mam truskawki z działki to dam mu dla małych, niech wcinają witaminki. Godzina 3.30. Dzwonek na przerwę. Nareszcie chwila oddechu, bo upalna noc daje się we znaki.Nawet ja odczuwam senność i zmęczenie, choć nie pracuję fizycznie. A On nic, ani drgnie. Pomimo wyczerpania On pracuje dalej. W końcu trzeba wyrobić normę. Norma, norma, norma!.Wyniki się liczą. Więcej i szybciej. Nie jesteś wydajny- nie masz prawa bytu w tym obozie pracy.  Wyścig szczurów, bo  w końcu, kto jest najlepszy ten dostanie premię. Znów będą pieniądze. Może na ferie zimowe dla pociech.  Tytan pracy. Pragnie dać dzieciom i żonie lepszą przyszłość,   środki do życia, zapewnić byt.  To wszystko po to by nie musieli się martwić i żyć od pierwszego do pierwszego. Duszno, gorąco i sennie, nie ma, czym oddychać. Trzecia zmiana robi swoje, choć to kwestia przyzwyczajenia. Tak mówią. Lecz tam wtedy senność wygrywa, a wygrana niesie za sobą gorzkie  żniwo. Biegnę jeszcze do niego, bo nie podpisał z tego wszystkiego potwierdzenia. I wówczas szok, niedowierzanie. Paraliż. Przecież przed chwilą był. Rozmawiał ze mną. I jego oczy...wtedy i teraz te same, a tak inne, puste. Uciekam.  Nie chce tego widzieć. Kałuża krwi i przygnieciony przez prasę korpus tkwi w bezruchu. Ten obraz mam cały czas przed oczami. Powraca jak zły sen. I truskawki. Śliczne, soczyste i czerwone, aż do obrzydzenia czerwone. Jakże bezużyteczne i martwe teraz. Tato nie zaniesie już ich dzieciakom. Co im po witaminkach, po jodzie i słoneczku?. Nie ma taty.
 Pogrzeb. I te dzieciątka zachodzące się od płaczu i żona. Młoda kobieta omdlała stoi.  Myślę gdzie jesteś Boże!. Gdzie byłeś wtedy?. Jak możesz pozwolić na to by Twoje dzieci tak cierpiały?. Dlaczego nam Go odebrałeś?. Co ten człowiek Ci zrobił?. Tato…tatusiu… otwórz!- krzyczy mała. Każdy, kto tam był miał mokre oczy. Niby obcy a tak bliscy sobie w tym momencie. My wszyscy. Tam. W ten upalny sierpniowy dzień.
 I pomimo ze to obca osoba była dla mnie, byłam rozgoryczona jak Ty teraz Kochana.
 „Mors certa, hora incerta.”  Tak wiem!.  I Ja i Ty też przekroczymy życia kres. I co koniec?.  Panie i Panowie Niebo na prawo...Piekło na lewo!. Dziękujemy za uwagę, ale GAME OVER. I wtedy myślę… właśnie, że NIE GAME OVER!. TO NIE KONIEC TO  dopiero POCZĄTEK!. Dusza, co prawda opuszcza nasze ciało, ale nie umiera. Przyobleka się w inne. To,  że Jego już nie ma w Naszej rzeczywistości, nie znaczy, że przepadł na zawsze. On jest.

I mija parę lat. Dzieci kończą szkołę i wraz z matką podejmują decyzje, że wyjeżdżają. Zmieniają otoczenie. Lądują w obcym kraju. Nowy dom. Nowi ludzie, praca. Nowy język.  Pewnie zdenerwowanie i niepewność, lęk przed zmianami.
 I nagle cudny widok...morze!...To, które obiecał tato na wakacje. Dotrzymałeś obietnicy tato. Dotrzymałeś, bo Jesteś z nami nadal. Czuwasz i opiekujesz się Naszą rodziną.
 Jacy Oni są dzielni. Jak bardzo jestem z Nich dumna. Moi bohaterowie!. Przerobili śmierć ojca i męża. Czas był im przyjacielem i powiernikiem. Umocnili się przez lata. Tak jak choroba mojego brata umocniła nasze więzy. Tak śmierć tego człowieka scaliła ich rodzinę. Przerobili to RAZEM.
Ty też przerobisz. Trzeba czasu, pracy nad sobą, zrozumienia i cierpliwości. Musisz dostrzec jasną stronę tego, co się stało.

I nie powiem Ci teraz: Przestań płakać. Nie powiem. Nie powiem Ci, że zapomnisz.... nie powiem. Czas leczy rany, tak mówią. Ty mówisz - czas nie leczy ran, lecz przyzwyczaja do bólu. Jesteś rozgoryczona. Boleść i żal aż kipią w Tobie. Zastanów się czy odejście kogoś bliskiego musi być raną, bólem, cierpieniem?. Czy może jest  jakaś jasna strona śmierci?. Wiem, co powiesz. Nazwiesz mnie bezduszną, bo to, co teraz pisze może Ci się wydać wariactwem, niedorzecznością. Rozumiem. Co może wiedzieć o tym osoba, której nigdy nie dotknęła śmierć kogoś bliskiego?- pytasz mnie. Tak masz racje. Twoja reakcja jest normalna. Twój ból i rozpacz są uzasadnione. Płacz, rycz, wyj. Wyduś to z siebie. Łzy oczyszczają.  
Też płaczę i to z prozaicznych powodów. Nie udawaj twardziela, nie przybieraj maski. Nie tłamś emocji w sobie. Płacz Kochana. Jesteś taka dzielna, wspaniała. On tez jest dzielny, wspaniały. Jest?. Tak On JEST... nie odszedł, jest przy Tobie i opiekuje się Tobą. Czuwa, jako Twój prywatny Anioł Stróż. A zatem niech Twoje serce to poczuje. Ono tak Go kocha, na pewno Go rozpozna. On już tam jest.





4 komentarze:

  1. Był pewien mędrzec, który głosił ,że życie to tylko iluzja. Gdy ktoś umierał, mówił"Nie płaczcie, to wszystko jest iluzją". Pewnego dnia zmarł jego syn. Mędrzec zalał się łzami.Przyszli do niego ludzie i mówili "Mistrzu, ale przecież głosiłeś ,że wszystko jest iluzją"
    "Tak.. to iluzja.. ale tak strasznie boli"

    OdpowiedzUsuń
  2. ten mędrzec to zwykły szarlatan oszust

    OdpowiedzUsuń
  3. nie, jak nie poprawisz mi interpunkcji nie będę tego czytać, nie da się lecieć jak głupi przez tekst, popraw, bo chcę przeczytać

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie jest szarlatanem ani oszustem, nie zaprzeczył sobie. On po prostu dostrzegł inną stronę tej iluzji. Sam mówisz że wszystko jest fikcją...ale tylko miłość pozwala być fikcji rzeczywistą czyż nie?. Więc nawet jeśli to wszystko jest tylko iluzją to i tak nie oszukamy emocji tkwiących w nas.
    ...a co do jakości i formy to postaram się poprawić.

    OdpowiedzUsuń