czwartek, 15 marca 2012

SYNDROM OFIARY

    Jakże często sam siebie raniłeś gniewem, strachem, zazdrością,a może nawet żądzą zemsty?.  Katowałeś  czarnymi myślami swój umysł,  zamiast zaufać sobie wolałeś strach, niepewność, ucieczkę.  Jasne!.  Lepiej założyć z góry, że to się nie uda,  nie potrafię, to nie dla mnie.  Nie mam siły.  Czy to nie jest TOKSYCZNE?.

    To wszystko to trucizny zalewające umysł, zarażające podświadomość. Ogromnie wpływają na samopoczucie i na to jak postrzegasz otaczający Cię świat.  
Co myślisz teraz o sobie?, jak odbierasz siebie w tej chwili?. Za kogo się uważasz?. 
Każda część Twojej istoty i bytu odzwierciedla wiernie Twoje wyobrażenie o sobie. Tak jak się czujesz, tak też odbierają Cię inni.  

  Uświadamiasz sobie sens tych słów i zaczynasz zadawać sobie pytania. Kim jestem?.  Jaki jestem?.  Jak traktuję siebie?. Czy jestem wolny?. Czy mój umysł, ciało i przede wszystkim dusza są wolne?.  Może ja to nie ja?. Może to wszystko to tylko zły sen,  marazm, ułuda.  W gruncie rzeczy czy to nie ja sam wieszam sobie na szyi  pętlę, to ja sam sobie nie pozwalam oddychać.  Ty i ja robimy z siebie OFIARĘ, bo boimy się uwierzyć w prawdę.  Uwierzyć w siebie. Mając ciągłe poczucie krzywdy stawiamy się niżej od tego, kto Cię skrzywdził. Ofiara nie ma mocy wewnętrznej, ofiara nie myśli o sobie dobrze, nienawidzi samej siebie, ma  tendencję do utrzymywania i powtarzania schematu bycia ofiarą.
Im mniej powodów by czuć się skrzywdzonym, tym mniejsze prawdopodobieństwo pojawienia się kolejnych tego rodzaju sytuacji. 
Ofiara notorycznie i skrupulatnie krytykuje sama siebie, produkuje negatywne emocje, które później przenosi na innych. Jest prowokatorem!. Tak…prowokatorem bo ofiara  swoim zachowaniem prowokuje innych, aby robili z niej takową.  Napawa się poczuciem winy.  Karmi swoją dusze ciągłym umartwianiem się.  Jest ślepa. Sama stwarza mechanizm swoich niepowodzeń. Sama projektuje świat, w jakim żyje. Nie zna innego życia gdyż pesymizm tak głęboko zakorzenił się w niej, że nie potrafi już inaczej funkcjonować. Zniknij ofiaro! Idź precz! Nie chce Cię już w swoim życiu !. 

                   ...JA=MOJE ŻYCIE, JA=MOJA RZECZYWISTOŚĆ...

Uwolnij się, bo ciągłe katowanie się  powoduje mentalne i emocjonalne utknięcie w przeszłych zdarzeniach, co nie sprzyja rozwojowi. Zerwij kajdany niemocy! Stwórz przestrzeń do kształtowania nowej lepszej rzeczywistości. Wprowadź światłość w swój umysł, 
                                       Zacznij kreować swoją doskonałość.

Bądź panem swojego losu. Zacznij przyswajać informacje, tyle ich wokół Ciebie. Wszechświat otwiera się na ciebie dając ci wszystko to, co najcenniejsze.
Czerp jak najwięcej z tej skarbnicy. Chłoń jak gąbka każdy bodziec, przepędź ze swojego umysłu ofiarę. Zdejmij łuski z oczu!.

"Przejrzał i został napełniony Duchem Świętym. Natychmiast jakby łuski spadły z Jego oczu i odzyskał wzrok"

Pewnego dnia zbudzisz się i powiesz sobie. Nie!. Nie jestem ofiarą.  Nie myślę tak i nie czuję i nie będę  wmawiał  sobie niczego. Nie będę drwił i szydził sam z siebie. Potrafię unieść się.  Przekroczyć dotychczasowe granice własnych możliwości. Odnaleźć w sobie sens istnienia.  JA  to  MOJA doskonałość,  którą  sobie stwarzam. Na razie jest to mały zalążek, ale rośnie w siłę.  Ważne, że to widzę a przede wszystkim czuję.  Nazwij mnie nienormalną....wariatką...niedorzeczną istotą a ja i tak wierzę w siebie!.  Zrównaj z ziemią.  Stłamś,  a ja i tak wstanę. Już się nie boję.  Wybaczyłam sobie.  Teraz zaczynam wybaczać innym...a raczej sobie w innych, bo to jak kogoś postrzegam zależy tylko ode mnie.  To moje lustrzane odbicie.  Uwolniłam się od efektu Golema, uwolnij się i Ty.
Nie oceniaj a postrzegaj.  Kochaj! . Tylko miłość daje moc stwórczą.
 Rozjaśnia umysły, zrywa więzy zła i grzechu...kochaj...
Niech Twoja moc rośnie. Tak!. To ty Jesteś prawdą,   absolutem.   Pokładem niesamowitej energii i wiedzy. Ty jesteś miłością i mocą, wiara i nadzieją na lepsze jutro.  Lepsze dziś.  Ty jeszcze śpisz a ja się obudziłam. Ty sobie jeszcze nie przypomniałeś a ja już wiem. Nie martw się tez się wyrwiesz z tego snu.  Odnajdziesz światło w zakamarkach swej  duszy  i umysłu, bo możliwości Twojego umysłu są przeogromne. Czy wierzysz w to?.
 Jeśli zaczniesz wykorzystywać moc swojej podświadomości będziesz w stanie dokonać cudu, który może odmienić Twoje życie. Zaufaj sobie.  Postaw na oczyszczenie i uzdrowienie wszystkich swoich intencji, nastawień i wyobrażeń dotyczących siebie.  Zobaczysz, jakie to cudowne.  Zobaczysz, jaką moc zyskasz. Zobaczysz ile drzemie w Tobie siły,  o której wcześniej nie miałeś pojęcia.  Pamiętaj nie ma nieuleczalnych chorób... są tylko chore dusze, które czekają na pomoc.  Ulecz swoją duszę, a uwolnisz się od wszelkich trosk...uwolnisz od syndromu ofiary…Rok po tym wpisie czuję, że moja dusza jest lżejsza...miłe uczucie 

4 komentarze:

  1. Akurat umiejętność wykorzystywania mocy swojej podświadomości , nie musi iść w parze z kochaniem siebie.Codziennie dokonuję jakichś cudów,ale też codziennie ganię siebie ,że nie jestem dość dobra, nie taka i nie siaka.
    Ten post jest kolejną kopią wiedzy zawartej w wielu znanych książkach.Wiele ludzi czyta, wiele ludzi rozumie...poszczególne słowa, ale nie ogarnia całości.
    Nie wystarcza powtarzać sobie -jestem wspaniały , jestem cudowny.Trzeba pilnować i kontrolować każdą jedną myśl.Przyglądać się uważnie każdej chwili.Być uważnym.
    ..a choćby taki "Secret", książka rozeszła się ogromnym nakładem, wciąż jest rozchwytywana. Jakoś nie widzę samych ludzi sukcesu.
    Za mną wierze przeczytanych książek, o podobnej treści jak w poście.Wile wzlotów i poważne upadki.
    ..i jeszcze do kogoś , kto mnie tu wysłał. "Po co kolejne książki, jeśli już jedna napisana?" W takim razie po co kolejny post z masłem maślanym?
    Coehlo przynajmniej ma doświadczenie , przez to jest wiarygodny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam świadomość tego co piszę i że nie odkryłam nic nowego czego już nie ma. Racja- nie wystarczy tylko mówić o swojej wspaniałości,nie należy przechodzić ze skrajności w skrajność, a znaleźć złoty środek. Nie wystarczy przeczytać stosu książek...to tylko narzędzie z nim jeszcze nie stworzę niczego...to praca nad sobą jest drogą do sukcesu. Co mi z przeczytanych słów skoro dalej będę powielać schemat...trzeba być bacznym obserwatorem.Wyciągać wnioski i wcielać je w życie. Regularność - to słowo klucz.
    Jeśli to dla Ciebie kolejne "masło maślane"- coś co już jest to rozumiem, szanuję. Każdy ma prawo do wyrażania swojej własnej opinii, tak jak każdy ma prawo do zapisywania własnych myśli. Nawet jeśli myśli te krążą już od dawna... to może akurat jest ktoś kto zaczerpnie z nich coś dla siebie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie zrozumiałaś mnie z tym masłem maślanym.Bardzo przepraszam, bo to był dalszy ciąg pewnej wcześniej rozpoczętej dyskusji. Ktoś uważa ,ze nie ma sensu czytać kolejnych książek, jeśli już w jednej podjęto pewien temat.Wysyła mnie do tego postu, w którym znajduję coś , co można przeczytać w wielu książkach i postach.Ja uważam ,że kolejne czytanie przypomina i utwierdza daną wiedzę. To wszystko jest bardzo potrzebne, choć z pozoru może być masłem maślanym.Jest jak pielęgnacja rośliny.

    OdpowiedzUsuń